Podobnie jak Państwo jestem zaniepokojony sytuacją, która wytworzyła się w kraju wokół wyborów prezydenckich. Pada przy tej okazji wiele złych słów, które dodatkowo zatruwają i tak już nie najlepszą atmosferę. Jestem przeciwnikiem złych słów, bo od nich często nie ma odwrotu. Polityka zaś, czyli działalność pro publico bono, wymaga dialogu.
Nie jest państwem demokratycznym kraj, w którym prawem staje się jakaś umowa dwóch, nawet bardzo znaczących posłów, w tak podstawowej sprawie, jak wybór prezydenta. Na dodatek zawarta w niejawnym trybie, obok parlamentu, Państwowej Komisji Wyborczej i Sądu Najwyższego.
Kilkanaście dni temu uroczyście obchodziliśmy Święto Konstytucji 3 Maja. To źródło naszego konstytucjonalizmu. Z niego wypływa szacunek dla współczesnej Ustawy Zasadniczej -zbioru norm, zasad i reguł które dotyczą wszystkich i każdego. Szczególny zaś obowiązek ich przestrzegania spoczywa na rządzących. Skoro profesorskie autorytety prawnicze utrzymują, że proponowane rozwiązania obecnego kryzysu są niekonstytucyjne, należy to traktować z najwyższą powagą. Konstytucji nie można przestrzegać tylko „w teorii” lub „od święta”. Inaczej nie będziemy mogli uważać się za demokratyczne państwo prawa.
Z przykrością muszę powiedzieć, że tę wątpliwość słychać coraz częściej w instytucjach Unii Europejskiej, w mediach i prasie światowej. Dlatego, jako poseł do Parlamentu Europejskiego i długoletni polityk, apeluję do polskich władz i całej polskiej klasy politycznej – wróćmy do źródeł. Szanujmy Konstytucję.
Prof. Bogusław Liberadzki, eurodeputowany